Ślub na Starym Mieście w Warszawie był chyba marzeniem dla Asi i Filipa. Z tą parą od początku rozmawiało mi się jak ze starymi znajomymi. Tak też się czułam, kiedy dotarłam do ich mieszkania. W kuchni pachniały pyszne przystawki. Kot o naprawdę wyjątkowych oczach wpatrywał się w suknię ślubną, jakby to on miał zostać panną młodą. A młodzi byli tak spokojni jakby szli na piknik a nie swój ślub. Ta atmosfera bardzo się udzielała. Co ciekawe, okazało się, że Filip w sklepie dostał nie tą koszulę co trzeba… tylko ciii bo Asia nic nie wie. Rzeczywiście zastanawiające było dla niej jak długo można prasować tylko jedną koszulę… A to wcale nie była tylko jedna koszula. Ale nie myślcie, że to cokolwiek zepsuło. Wszystko poszło wspaniale. Goście w Pałacu Ślubów na warszawskim Starym Mieście prawie nie mieścili się w sali. Kiedy nadszedł moment założenia obrączek, mężowi i żonie nie schodził uśmiech z twarzy. Przyjęcie odbyło się w nietypowym i niezwykle urokliwym miejscu bo w Centralnej Bibliotece Rolniczej. Goście najlepiej bawili się przy klasykach rocka, a Michał Kmiecik sprawił, że chyba każdy usłyszał swój ulubiony kawałek. Zadbał też o piękne światła na sali. Za co mój aparat był mu bardzo wdzięczny. A nawet nauczył się kilku zdań po węgiersku! Myślę, że nie było to łatwe zadanie. Podejrzewam, że zabawa trwała jeszcze dłuuugo po moim wyjściu.
Jeśli chcecie obejrzeć więcej historii ślubnych zajrzyjcie do portfolio lub poszukajcie więcej wpisów na blogu.
Ślub na Starym Mieście